Pink w momencie pisania tego artykułu jest na stopniu estagiario niv 2 a ćwiczy capoeira od 2006 roku.
Pink z grupy ACMB to dobry człowiek. Ćwiczyłem z nim rok, kiedy mieszkałem w Bydgoszczy. Dzięki niemu poznałem i otworzyłem się na nieco inną capoeira niż ta do której byłem przyzwyczajony. Poznałem też dzięki niemu Mestre Bamba i Contramestre Muzenza de Jesus.
Pink ma dość ciekawą historię w capoeira. Większość polskich capoeiristas poznaje tę sztukę albo wkręcając się po dołączeniu do jakiejś lokalnej sekcji, kilkoro osób poznało capoeira na warsztatach zagranicznych, niektórzy z Tekkena czy filmu Only the Strong… a Pink poznał capoeira u źródła.
Kiedyś opowiedział mi tę historię. Jak sam mówi – to historia na książkę. Może kiedyś powstanie, ale nim trafi do druku podzielę się tym, co mi kiedyś Przemek powiedział.
Pink ćwiczył kiedyś Taekwondo, ale będąc na emigracji w Anglii mignął mu jakiś artykuł czy film dokumentalny o Capoeira z Salvador da Bahia. Tak mu się ten temat spodobał, że postanowił go zgłębić … lecąc do Brazylii. Przy czym wyglądało to tak, że zarezerwował bilet i o temacie zapomniał. Kiedy zbliżała się data wylotu Pink mieszkający wtedy w Anglii postanowił podjechać na lotnisko i dopytać się jak się sprawy mają.
Na recepcji w obłudze klienta pani powitała go z intrygującą informacją:
- Super, że pan do nas przyjechał. Dziś jest wylot. Mieliśmy problem z procesowaniem pana płatności… ale miejsce w samolocie dla pana jest zarezerwowane. Jeżeli ma pan przy sobie gotówkę to zapraszamy.
Pink powiedział, że nie wie co się z nim wtedy stało i bez zastanowienia, bez przygotowania wręczył pani pieniądze. To było chyba świeżo po jego wypłacie i akurat miał przy sobie dokładnie tyle pieniędzy ile trzeba było by wejść na pokład. Nic więcej, nic mniej.
Wszedł do tego samolotu jak w amoku. Potem jeszcze czekając na przesiadkę w Hiszpanii znajomi dosłali mu więcej pieniędzy, ale nadal totalnie w ciemno leciał do Brazylii. Bez przygotowania, bez języka. Nic. Null. Nada. Totalne YOLO.
Kiedy dotarł na miejsce (nie pamiętam jakie to było lotnisko) koczował tam jeszcze z dwa dni nim zoraganizował sobie transport do Salvadoru. Przemek nie chciał mówić o tym za dużo. Powiedział jedynie, że “było grubo”.
Dotarł po przebojach do Salvadoru i odnalazł akademię Mestre Bamba. Tam kiedy Mestre usłyszał jego historię pozwolił mu ćwiczyć za darmo. Przemek spędził tam 3 miesiące i wrócił jedynie do kraju bo … się przetrenował. Normalni ludzie ćwiczyli raz dziennie. Przemek przychodził rano i zostawał na 2 – 3 treningach. Robił tak, aż ze zmęczenia kolana odmówiły mu posłuszeństwa. Wrócił do kraju i tam już doszedł do siebie pod opieką rodziny.
Na wydarzeniach Mestre Bamba z grupy ACMB lubi czasami pytać się, kto jest w Polsce jego pierwszym Aluno. Większość osób myśli, że to są jakieś osoby, które dołączyły z innych grup. Mestre Bamba powtarza wtedy, że to Pink jest jego pierwszym polskim aluno.
Historia brzmi nieprawdopodobnie, ale skoro Mestre Bamba to potwierdza to ja Pinkowi wierzę.