Opowiem moim polskim kolegom i koleżankom z świata Capoeira, jak wyglądał “Curso de Capacitação” w Rabo de Arraia. Nie wydarzyło się tam nic, co mogłoby być uznane za tajemnicę czy coś dziwnego, dlatego uważam, że mogę o tym napisać publicznie. Dowiecie się też dlaczego było to dla mnie doświadczenie unikalne jak na świat polskiej capoeira. Może inne szkoły tak mają, ale w tych, w których ja ćwiczyłem wcześniej, tego nie było.
Curso de Capacitação w szkole RDA odbywa się raz do roku i jest to wydarzenie organizowane na zaproszenie Mestre
Balu. Biorą w nim udział nie tylko profesorowie i tzw. “kadra” ze szkoły, ale także obiecujący uczniowie (alunos) oraz przyjaciele grupy. Obecni byli zarówno uczniowie, którzy trenują od 1,5 roku, jak i osoby spoza grupy lub te, które dołączyły do niej niedawno (np. ja). Celem kursu jest zawsze wytyczenie i synchronizacja wspólnej linii szkoły oraz nauka rzeczy, na które zazwyczaj nie ma czasu podczas regularnych zajęć.
Wydarzenie to opiera się na otwartych dyskusjach, panelach tematycznych oraz ćwiczeniach praktycznych. Po zajęciach i w przerwach zazwyczaj wspólnie jedliśmy, co było okazją do poznania się nie tylko jako capoeiristas, ale także jako ludzie. Nie było tam imprez do rana ani dekadenckich “integracji”. Byliśmy tam z konkretnym celem, i na tym właśnie skupiali się organizatorzy.
Sam proces wymiany opinii rozpoczął się już miesiąc przed wydarzeniem na grupie WhatsApp, gdzie Mestre ogłaszał tematy logistyczne (np. przypomnienia o kupnie biletu lotniczego lub opłaceniu udziału w wydarzeniu). Na tej grupie Mestre zadał trzy tematy i poprosił wszystkich o wyrażenie swoich opinii.
Pierwsze pytanie dotyczyło dwóch typów gry w Benguela (szybszej i wolniejszej wersji).
Drugie pytanie dotyczyło tego, jak rozumiemy pojęcie “Capoeira Acadêmica”, a co rozumiemy przez pojęcie “Campo de Mandinga”.
Trzecie pytanie brzmiało: “W jakim stopniu capoeiristas powinni korzystać z wiedzy z innych sztuk walki i dziedzin naukowych, aby poprawić swoje umiejętności w Capoeira?”
Co ważne, Mestre na tym etapie nie narzucał swojego zdania. Chciał usłyszeć nasze opinie. Odpowiedziało kilka osób, w tym ja.
Na samym wydarzeniu Mestre rozwinął te tematy, ale najpierw wyróżnił osoby, które “miały odwagę wypowiedzieć swoje zdanie”, i zaprosił je na środek sali. Powiedział coś, co było bardzo istotne i określiło otwarty charakter całego wydarzenia: “Mamy wymieniać się swoimi opiniami i wiedzą, ponieważ dzięki temu wiemy, co inni myślą, i razem możemy rosnąć jako grupa.”
Ta idea przewijała się przez całe wydarzenie. Kiedy Mestre mówił coś ważnego, zawsze na końcu pytał, czy są jakieś komentarze lub pytania (a było ich bardzo dużo).
Przez chwilę myślałem, że za dużo pytam i męczę ludzi swoim łamanym portugalskim, ale kiedy podzieliłem się swoimi wątpliwościami z Mestrą Malibu, powiedziała, żebym się nie bał i spokojnie pytał, bo na tym polegają te warsztaty.
Podczas spotkania Mestre zapowiedział także zmiany w zasadach grupowych, np. wprowadzenie egzaminów teoretycznych i praktycznych. Ten proces nie jest jeszcze zakończony, ale Mestre wyraźnie podkreślił, że działa w porozumieniu z konsylium Mestres i słucha ich opinii w tej kwestii. Na razie wiem, że aby awansować na Instrutor Formado, trzeba wykazać się umiejętnością wykonania wszystkich sekwencji opracowanych przez Mestre Bimbę oraz Balão de Bimba. Co ważne, wszyscy nominowani wiedzą o tym dużo wcześniej, aby mogli się przygotować na troca de corda w Düsseldorfie. Część teoretyczną ma opracować Contramestra Cenoura
Rita, a każdy, kto ma otrzymać awans, zostanie poinformowany o zakresie wiedzy, którą musi opanować. Co więcej, wszystkie materiały są lub będą dostępne na platformie cyfrowej RDA Academy.
Nie wiem, jak dla was, ale dla mnie to jest pełen profesjonalizm.
Jeśli chodzi o teorię, mieliśmy tematy dotyczące neuroróżnorodności, wpływu kortyzolu i dopaminy na Capoeira oraz klimat w szkole, a także tzw. “Trójkąt Mestre Bimby”. Mestre przypomniał również obowiązującą nomenklaturę ruchów i ciosów w RDA. Rozmawialiśmy też o wadze dobrego marketingu i widoczności w sieci.
Zajęcia praktyczne polegały na ćwiczeniach z zakresu Campo de Mandinga – w dużym uproszczeniu chodziło o przygotowanie nas na życie w świecie bez zasad, ponieważ czasami Capoeira i Mandinga zaczynają się nie w roda, ale już od momentu wejścia na salę treningową.
Ponadto podczas wydarzenia kilka osób otrzymało nowe stopnie (np. ja, ponieważ zmieniałem stopień z innej grupy), a Mestre nominował nowe osoby, które we wrześniu mają otrzymać awanse.
Poza tym Mestre i inni uczestnicy opowiadali niezliczone historie i anegdoty, których nie można usłyszeć ani przeczytać nigdzie indziej. Jedynym sposobem, by je poznać, jest po prostu rozmowa z Mestres. Bardzo podobała mi się opowieść Mestry Malibu, która zaraz po swojej formatura poleciała do Brazylii. Kiedy chciała odwiedzić Mestre Duzentos, zamiast ćwiczyć u niego, prowadziła za niego zajęcia. Takie… rozumiecie… małe sprawdzonko jakie to tytuły mistrzowskie nadają tym europejskim gringos

“Witajcie, moi państwo, oto Mestra Malibu z Hiszpanii, i to ona poprowadzi dla was zajęcia.”
“Ale, ale, Mestre, ja chciałam tylko poćwiczyć…”
“Nie, nie, jesteś Mestra, to pokaż, co potrafisz.”