W 2017 roku zmieniłem grupę. A dokładniej – powróciłem do swojej dawnej grupy.

Po raz pierwszy zrobiłem to w pełni świadomie, ponieważ wcześniej to życie decydowało za mnie, a nie ja sam.

Mudança muda nada. Zmiana często nic nie zmienia. Szczególnie wtedy, gdy problem leży w osobie, która tej zmiany dokonuje. To w przybliżeniu słowa Contramestre Lagarto, które usłyszałem, gdy przyjął mnie do grupy na okres próbny.

Ale jak do tego doszło? Po powrocie do capoeiry w 2012 roku ćwiczyłem w Beribazu. Nie zmieniłem grupy nawet po przeprowadzce z rodzinnego miasta. Pewnego dnia otrzymałem SMS od Ferro, w którym poinformował mnie, że odchodzi z Beribazu i zapytał, czy idę z nim. To mnie trochę zaskoczyło, bo po pierwsze – nigdy wcześniej nie konsultował ze mną tej decyzji. Po drugie – ja już od dawna nie mieszkałem w Kwidzynie i nie planowałem tam wracać. Odpowiedziałem mu, że życzę mu wszystkiego najlepszego na nowej drodze, ale jeśli kiedykolwiek zmienię grupę, zrobię to z własnej, przemyślanej decyzji, a na razie tego nie planuję. Ferro zareagował dość ostro. Ja też nie pozostałem dłużny. Przyznaję, że z mojej strony było to trochę nierozsądne. Niestety, finał tej sytuacji jest taki, że Ferro do dziś jest na mnie obrażony. Szkoda.

Mimo to ostatecznie odszedłem z Beribazu. Jak do tego doszło? Tutaj będę ważyć słowa, bo nie chcę urazić tej grupy. Nadal szanuję Mestres i ludzi tam ćwiczących. Problem nie leżał w grupie, a być może we mnie.

Na jednym z wydarzeń gościem był Contramestre Galo. Tak, ten sam Galo, którego wiozłem z Warszawy na nasz event, i ten sam Galo, przez którego przerwałem treningi na tyle lat. Na tym wydarzeniu ogłosił, że organizuje swoją formaturę i otrzyma tytuł Mestre. To było dla mnie za dużo. Nie mogłem zrozumieć, jak ta osoba mogłaby być potem zapraszana na eventy jako gość honorowy – Mestre stojący obok innych mistrzów jak równy z równym.

Nie mogłem też pojąć, dlaczego inni Mestres nie reagują na tę sytuację. Usłyszałem, że zdanie zwykłego aluno nikogo nie obchodzi. Niestety, mam taką cechę, że niektórych rzeczy po prostu nie potrafię tolerować. Od razu zaczynam odczuwać silny dyskomfort i denerwuję się. Nie znoszę fałszu, zdrad i plotkarstwa. I nigdy tego nie zaakceptuję, nawet jeśli miałoby mi to przysporzyć problemów. Owszem, z czasem nauczyłem się wiele odpuszczać, ale nie jestem osobą, po której wszystko spływa jak po kaczce. Teraz już wiem, dlaczego – okazuje się, że dla osób z AuADHD to bardzo typowe.

Porozmawiałem więc spokojnie z Mestre Aldo, u którego wtedy ćwiczyłem, i powiedziałem mu, że nie mogę dalej tak funkcjonować i odchodzę. Aldo mnie zrozumiał. Przyznał, że sam jest w Beribazu od dawna i też nie wszystko mu się podoba, ale ma niewielki wpływ na niektóre decyzje. Nie obwiniam ludzi za to, że wierzą bardziej Galo niż mnie. Nic nie jest czarno‐białe. Nie jestem osobą, która operuje absolutami. Ja po prostu będę cierpliwie czekać i przypominać. Przeczekam tę sytuację.

W 2017 roku zacząłem ćwiczyć u Contramestre Lagarto. Po roku bycia na białym sznurze wróciłem do cordão, które miałem od 2007 roku. W czerwcu 2024 roku otrzymałem stopień Aluno Monitor. W Camangula teoretycznie to nadal stopień uczniowski, i tak jak aluno graduado – cytując słowa Mestre – nie powinien jeszcze uczyć. Jednak życie pokazuje, że są pewne wyjątki i specjalne sytuacje. To właśnie one sprawiły, że zdałem sobie sprawę, iż nie widzę swojej przyszłości w tej grupie. W listopadzie zdecydowałem się odejść z Camangula i rozpocząć naukę w szkole Rabo de Arraia u Mestre Balu. O powodach mojego odejścia opowiem przy innej okazji, ale była to świadoma i przemyślana decyzja. Ta myśl dojrzewała we mnie przez dobre trzy lata, a zaczęła krystalizować się po moim powrocie z Brazylii w 2022 roku.

Poprzedni wpis Następny wpis