„Ambiente do Grupo”, czyli atmosfera panująca w grupie, to jeden z głównych powodów, dla których dołączyłem do Escola Rabo de Arraia.
To właśnie klimat decyduje często o tym, czy ludzie angażują się w treningi, czy odchodzą. Jak trafnie zauważył Mestre Peixe Cru w jednym z wywiadów, w Europie capoeira nie jest koniecznością – to hobby, które musi konkurować z innymi formami spędzania czasu. Jeśli grupa jest zgrana, a zajęcia inspirujące, uczniowie wracają. Jeśli nie – szybko znajdują coś innego.
Mestre Balu ujął to z przymrużeniem oka: „Nie wyobrażam sobie uczyć dziś uczniów tak, jak Mestre Adilson uczył mnie 40 lat temu”. Świat się zmienia, a capoeira musi nadążać za tymi zmianami, by pozostać atrakcyjna.
Czy to oznacza, że stanie się zbyt komercyjna? Że powstaną „McDojo”, jak w niektórych szkołach karate? Ryzyko istnieje, ale w dłuższej perspektywie wyjdzie to capoeirze na dobre. To sztuka tak różnorodna, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie. A lekkie „unowocześnienie” może pomóc w uporządkowaniu zasad – przynajmniej w nurtach nastawionych na rozwój.
Marzę o czasie, gdy w każdej grupie system szkolenia będzie przejrzysty i sprawiedliwy, a instruktorzy – certyfikowani i przygotowani do nauczania. Dziś nowicjusze często trafiają w miejsce, które akurat jest „pod ręką” – to prawdziwa loteria.