Artykuł jest tematem nieco trudnym bo są tutaj różne opinie.

Jedni nauczyciele zachęcają do odwiedzania innych grup. Inni wręcz do tego zniechęcają lub zabraniają.
Ja tutaj prezentuję swoją opinię, która jest moja personalna … ale kto mnie zna ten wie, że jeżeli mój nauczyciel by mi zabronił chodzić gdziekolwiek to najpierw bym parsknął śmiechem, oddał sznur i poszukał grupy, która nie ma sekciarskich zapędów.

W Camangula raczej nie zachęcało się do chodzenia do innych grup. Lagarto był inny i wręcz nas wypychał byśmy wymieniali się doświadczeniami. Miał przez to problemy, ale jego pozycja jest na tyle silna w tej organizacji, że mógł sobie pozwolić na taką opinię. 

Ja bardzo chętnie odwiedzam inne grupy, choćby by samemu wyrobić sobie opinię by nigdy tam potem nie wrócić.

Zazwyczaj dzięki temu poznaję masę fajnych ludzi a dzięki Capoeira mam znajomych na całym świecie.

Ale jak to jest?

Czy można chodzić do innych grup? Czy warto to robić?

Nie jest to takie oczywiste. Użyję tu mojej ulubionej odpowiedzi wymijającej – To zależy.

Ja stosuję prostą zasadę – spytaj się swojego nauczyciela. To tak w skrócie.

A teraz rozwinięcie tematu.

Capoeira jest bardzo różna. Są różne szkoły, różni nauczyciele, różnie rozłożone akcenty.

Jeżeli już zdecydowałeś się ćwiczyć capoeira, ale pewnie jeszcze o niej nic nie wiesz, to nim wstąpisz do danej szkoły przez ceremonię Batizado i masz komfort wyboru grupy (nie jest to takie oczywiste np w mniejszych miejscowościach) to wręcz zachęcam cię byś pojeździł i poćwiczył u każdej z dostępnej grup tak by znaleźć dobry klimat i fajnych ludzi.

To jest ultra ważne by wybrać dobrze bo jeżeli zdecydujesz się na wybór konkretnej grupy to by awansować w danej organizacji musisz zaakceptować wewnętrzne zasady.
A te są różne – w jednej grupie może być więcej kultury, ale mniej aspektów fizycznych. W innej może być nacisk na sportowe elementy i walkę. Jedna grupa może być bardzo lokalna, inna może należeć do wielkie międzynarodowej organizacji. Ważne by wybór był świadomy. Oczywiście późniejsza zmiana grupy jest możliwa, ale to jest dość ciężki temat bo jak pisałem powyżej – każda rozkłada inne akcenty i często wymagany jest długi okres przejściowy nim przejdzie się formalnie do innej organizacji.

Ok, powiedzmy, że już ćwiczysz, jest fajnie i wybór grupy masz za sobą. Ale nosi cię i ciągle ci mało. Widzisz, że w okolicy są jakieś inne grupy. Może poznałeś kogoś, kto tam ćwiczy i on cię tam zaprasza bo mówi, że jest fajnie.

To co? Zadzierasz abadas i lecisz?
Powoli. Powoli.

Spytaj się nauczyciela 

Dlaczego? Powodów może być wiele.
Jednym z nich może być np to, że tamta inna grupa może być dla ciebie … niebezpieczna lub niepotrzebnie namącić w głowie.

Jeżeli jesteś osobą początkującą i dopiero stawiasz swoje pierwsze kroki w capoeira to pójście na trening do innej grupy może tylko ci zaciemnić obraz.
Często grupy używają innych nazw na te same elementy. W jednej grupie unik może nazywać się esquiva primeira, w innej desida basica. W jednej grupie może rabo de arraia być nazywane meia lua de compasso, w innej na odwrót lub znaczyć zupełnie coś innego.

Jeżeli jesteś osobą początkującą to może wprowadzić ci to zbędny zamęt.
Ponadto – istnieje cień szansy, że ktoś tam w tej innej grupie może zechcieć cię przetestować.
Nie znasz tych ludzi. Jesteś pewny / pewna, że unikniesz kopnięcia danej osoby?
A co jeżeli trafisz na jakiegoś matoła, który nie patrzy jak kopie lub nieopatrznie źle odczyta twój stopień zaawansowania i będzie próbować zrobić coś na co nie będziesz gotowa lub gotowy fizycznie?

A może ty komuś przez przypadek zrobisz krzywdę bo jesteś przyzwyczajony do ostrzejszej gry?
Ja miałem taką sytuację. Poszedłem do innej grupy na trening i w roda treningowej polegającej na wyrzuceniu innego gracza z roda wszedłem w prowadzącą zajęcia vingativa.
U nas takie zagrywki są normalne. Nie raz ja leżałem na glebie z siniakami nie tylko na tyłku. Na treningu i po treningu było wszystko ok, ale dwa dni później grożono mi opowiedzialnością karną.

Brzmi surrelistycznie? A jednak. Ja po tym incydencie zmieniłem moje podejście i już mniej naiwnie podchodzę do tematu.

W każdej grupie uprawiającej sztuki walki, kontuzje się zdarzają. Znajomy Sensei z Aikido powiedział, że nie raz komuś bark strzelił i skończyło się to kilkoma miesiącami w gipsie. Takie jest ryzyko uprawiania sztuk walki. Nikt jednak nikogo nie podaje do sądu. Tu sytuacja też zakończyła się w sumie jedynie pogróżkami, ale dało mi to do myślenia. Ja też rozumiem, że osoba ta mogła wypowiadać te słowa z frustracji i bólu więc jej nie winię, ale do dziś jest klimat dość kwaśny kiedy widzimy się w przestrzeni publicznej.

Ja sam też nie jestem dumny z tego powodu bo pownienem być bardziej ostrożny będąc w gościach. Jestem dużym facetem i mogę łatwo kogoś uszkodzić. Niestety nie zawsze da się naprawić wszystko. 
Dlatego ja personalnie bym odradzał “szlajanie się” po innych grupach do momentu aż dany aluno nie będzie po pierwsze pewny swoich umiejętności a po drugie będzie świadomy tych różnic w zasadach.

Jest jeszcze inny aspekt – dość ludzko przyziemny.

Większość grup w Polsce powstała z rozpadów… lub jak ja to nazywam… “przez pączkowanie”.

Jakiś aluno odszedł z jednej grupy skuszony awansem w innej, został z niej wyproszony, pokłócił się z kimś itp. Na szczęście zazwyczaj takie historie są porośnięte przynajmniej dziesięcioletnim mchem, ale jednak może się wydarzyć, że zwyczajnie po ludzku twój nauczyciel nie będzie się lubić z nauczycielem z tej drugiej grupy. 

Geneza powstania grup w Polsce

Czasami taki nauczyciel może nie chcieć przyznać się do tego, ale pamiętajmy, że wszyscy jesteśmy ludźmi. Znam kilku capoeirstas z dużym ego. Sam za skromny też nie jestem.

Podsumowując – Ja personalnie lubię sobie czasami urozmaicić treningi odwiedzając inne grupy, ale ja mam ten komfort, że mieszkam w Warszawie i tu Capoeira jest bardzo mocna. Jest tu ponad 5 czy 6 grup Capoeira z wieloletnimi tradycjami. W wakacje co tydzień spotykamy się nad Wisła na Roda de Rua organizowaną przez Professora Sabido z grupy UNICAR. Odwiedzam czasami Capoeira Brasil, FICAG czy Beribazu.

Kiedy byłem w Camangula to głównie jeździłem na eventy tej grupy bo było ich w roku bardzo dużo. Teraz kiedy ćwiczę w Rabo de Arraia mam w obowiązku być jedynie raz do roku na specjalnym zgrupowaniu organizowanym przez Mestre Balu dla obecnych i przyszłych nauczycieli oraz raz na dwa lata na ceremonii troca de corda, które odbywa się za każdym razem w innym państwie. Mestre Balu dba o to by grupa nie zamykała się we własnym gronie.   

 

Poprzedni wpis Następny wpis