Capoeira to emocje. To równowaga w chaosie, harmonia w nieładzie. Ludzie capoeira płoną ogniem – ogniem, który dodaje blasku, ale też potrafi wypalić do cna.
Czasem mam wrażenie, że niektórzy żyją tylko tym. Jakby własne życie było dla nich za małe, więc muszą podsycać je cudzymi historiami.
Te wszędobylskie ploteczki i pomówienia – ten oszukał tamtego, tamten odbił komuś kobietę. Ten jest taki, tamten owaki. To jest strasznie męczące. Ja mam taką zasadę: jeśli ktoś mi mówi: „Nie jedź tam, bo on jest taki i owaki”, to specjalnie tam pojadę, żeby się przekonać na własne oczy. Nie wierzę już nikomu w świecie capoeira. A szczególnie osobom z Polski, które przez pryzmat swoich niezbyt udanych doświadczeń zarażają strachem i nieufnością, i tak de facto dzielą nas wszystkich.
Piszę ten wpis, by uświadomić może tym mniej doświadczonym, że słowa mają konsekwencje. Grasz w głupie gry – wygrywasz głupie nagrody. Ludzie często nie zdają sobie sprawy z wagi i konsekwencji swoich słów. Po latach okazuje się, że coś było nieprawdą, ale co z tego? Czyjeś życie zostało zniszczone, a niekoniecznie oberwało się właściwej osobie.
- Perguntei: “Caveira quem te matou?”
- Respondo que o calado é vencedor
- Por que o veneno que sai pela boca
- É mais mortal que aquele que entrou
Wyobraźcie sobie np. taki tekst, że ktoś nazywa kogoś pedofilem, albo puszcza się plotkę, że ten trener ma „lepkie ręce” do kobiet.
W Polsce każdy gada – coś usłyszy, powtórzy dalej, nie zastanowi się nad konsekwencjami. Ja do dziś słyszę plotkę o jednym z mistrzów, u którego ćwiczyłem – puszczoną 20 lat temu przez gościa, który już nie trenuje – że ten mistrz „lubił bawić się z młodymi chłopcami”.
Nie sądzicie, że skoro ten mistrz nadal jeździ na eventy w Europie od 20 lat, podróżuje bez przeszkód i nigdy nikt mu zarzutów nie postawił, to może coś jest na rzeczy? Może tamten aluno po prostu „pierdolił głupoty” albo bez zastanowienia powtórzył, co usłyszał od innego Brazylijczyka, który miał z nim konflikt interesów?
Ta falando mal de mim por que
Ta falando mal de mim pra que
Toma conta da sua vida vai procurar o que fazer
Uma lavagem de roupa, to falando é com você
Albo np. ktoś był w więzieniu przez 6 miesięcy. I cyk – krzyżyk, koniec kariery. Pewnie kogoś zamordował albo zgwałcił. Czy na pewno? Myślicie, że za gwałt, pedofilie czy inne straszne rzeczy idzie się tylko na 6 miesięcy do więzienia?
Pewien mój znajomy, którego policja złapała po trzech piwach jadącego rowerem, został skazany (słusznie) i miał do wyboru: 6 miesięcy aresztu albo 6 miesięcy prac społecznych. Odpracował jazdę na rowerze, sprzątając drogi. I dobrze – nauczył się wiele, a teraz jest dość wysoko postawionym managerem w firmie IT.
A w temacie tej konkretnej capoeirowej dramy mam nieco inne zdanie od ogółu, patrząc, kto komu i co zarzucał. Ja kiedy dowiedziałem się o sprawie wiele lat po jej zakończeniu to pojechałem do tego Mestre na trening by spojrzeć mu w oczy i porozmawiać z nim i jego najbliższym otoczeniem. Nie będę o niej pisał tutaj z szacunku dla rodziny, która to najbardziej oberwała w tym wszystkim a nie sam obiekt ataku.
Kiedy niedawno mój znajomy padł ofiarą podobnych oskarżeń, poszedłem do niego zapytać, jak było naprawdę. Znałem go 15 lat i po prostu nie pasowało mi to do jego charakteru. Widziałem go w naprawdę różnych sytuacjach. Moje pierwsze słowa, gdy usłyszałem, co podobno zrobił, były: „Nie no, on jest za głupi, żeby coś takiego zrobić”.
Kolega wyjaśnił mi, co zaszło. Faktycznie, była to sytuacja, która mogła wyglądać dwuznacznie, ale na pewno nie tak, jak mi ją przedstawiono. Rozmawiałem z nim rok po jego wyjaśnieniach na policji – od tamtej pory nie było żadnych dalszych formalnych kroków ani oficjalnego aktu oskarżenia. Powiedział mi jednak coś ważnego, co po części zmotywowało mnie do tego wpisu:
„Canario, jesteś pierwszą osobą spoza mojej grupy, która przyszła do mnie i zapytała, jak było naprawdę. Policja usłyszała moje wyjaśnienia. Moi mestres wiedzą, co się stało. Ja nie mam nic sobie do zarzucenia”.
Ja też nie jestem święty, jeśli chodzi o plotkowanie. Szczególnie jak ktoś mnie bezpośrednio skrzywdził. Potrafi mi się ulać. Wiem, że niektórzy „weseli” ludzie wcale tacy nie są. Wiem, że niektórzy Brazylijczycy (i Polacy też) mają „lepkie ręce” do swoich uczennic i uczniów. Ale życie nie jest czarno‐białe. Czasem lepiej się zastanowić, co i o kim się mówi, bo można komuś niepotrzebnie skomplikować życie.
Mam swoje zasady, które przez 25 lat uchroniły mnie przed dramami, i trzymam się ich kurczowo:
- Capoeira to nie Tinder.
- Nie zadaję się z złodziejami i oszustami ( fool me once).
- Nie zadaję się z plotkarzami i przemocowcami.
- Unikam tych miejsc, gdzie widzę nadmierny akcent na “imprezowanie i integrację” zamiast na capoeira.
A mimo to też nie uchroniłem się przed pomówieniami. Na szczęście to sprawy małego kalibru. Zazwyczaj dotyczą mojego ekspansywnego charakteru czy wątpliwej jakości capoeira. Zawsze komuś coś nie będzie pasować.
Pra falar de mim
Tem que ser melhor do que eu
Jogar, tocar e treinar mais que eu
Andar por onde andei