Pierwotnie chciałem tu napisać, że w zasadzie nic nie robiłem konkretnego w 2023 bo wydawało mi się, że roku roku 2022 nie przebiję.
W zeszłym roku samemu poleciałem do Brazylii. Ćwiczyłem capoeira w favelas, nie zabili mnie, poznałem kolebkę sztuki z którą jestem od ponad 20 lat… … ale tak kiedy przeglądałem zdjęcia i filmy na google photos to … kurcze pieczone… sporo się działo.
Mózg to dziwne narzędzie. Może przez to, że to były wydarzenia o mniejszym natężeniu emocjonalnym, ale częstsze i regularniejsze.
Udział w warsztatach Camangula:
Udział w Warsztatach innych grup:
Poza tym co piątek przez całe wakacje byłem na każdej Roda de Rua nad Wisłą, kilkukrotnie bywałem na rodas abertas w UNICAR Warszawa i zdażyło mi się być na mniejszych rodach i treningach w Beribazu, Capoeira Bamba É, FICAG i Esporao. Pomijam, że od maja do końca wakacji co drugą niedzielę a od października co każdy czwartek odpowiadam razem z Kubą za spotkania muzyczne nad Wisłą. W sensie jestem tam bo ktoś musi drzwi otworzyć, merytorycznie prowadzi nas contramestre Lagarto, ale inicjatywa jest ciągnięta przez Fundację Youka, której jestem od niedawna wiceprezesem.
W temach rozwojowych – zintensyfikowałem treningi siłowe co ma swoje plusy i minusy. O ile jestem silniejszy i bardziej wytrzymalszy to niestety stałem się mniej elastyczny. Wiem, że pownienem się częściej rozciągać, ale nie znalazłem jeszcze dobrego kompromisu. Co ciekawe waga wzrosła do 112–114 kg ale obwód pasa zmalał. Było 100, teraz jest 97. Powoli czuję, że pownienem wejść na redukcję i pewnie niebawem do niej przejdę jak tylko wrócę do równowagi zdrowotnej.
A skoro o zdrowiu mowa to o ile pierwsze 9 miesięcy były super to jak tylko zaczeła się jesień wpadłem w jakiś dziwną czarną dziurę – najpierw dwa razy pod rząd jakaś podła wersj grypy… niby testy nie pokazały covid’a, ale ostro mnie poskładało, potem kontuzja odcinka lędźwiowego i przeciążenie nadgarstka. Już jest lepiej, ale nadal jeszcze ręka nieco boli. Ponadto odezwała się wróżka zębuszka bym oddał jej pieniądze bo podobno jej wiszę kilka tysięcy. Tak przynajmniej dentysta mi przekazał. Nie dyskutowałem za długo bo jak mi w mordę przywaliła ta wróżka to spać dwa dni nie mogłem bez ketonalu. Dług powoli spłacam. Ważne, że jeszcze komornik nie wszedł.
Takie to życie po 40stce.
Ostatnią rzeczą jaką tu poruszę to przemiana mentalna jaka się u mnie zaczeła już jakiś czas temu, ale dopiero w 2023 ubrałem je w słowa a przez to w czyny. Ten blog mi w tym właśnie pomaga.
Przede wszystkim uspokoiłem się i nabrałem pokory.
Mestre na naszym evento w czerwcu powiedział mi, a ja wtedy to jeszcze wypierałem, że całym sobą w roda pokazuję, że chcę komuś wpierdolić. Spięta postura, nie zostawianie oddechu drugiemu graczowi, jak wchodzę do gry to idę jak czołg.
Z jednej strony to fakt, z którym nie da się dyskutować a tymbardziej jeżeli mówi to Mestre a z drugiej strony u nas w Sao Bento Grande de Mestre Bimba gra się dość ostro. A jak mnie ktoś ciśnie to ja nie zostaję mu dłużny. Jednak w pewnym momencie przeoczyłem fakt, że to ja od razu wchodziłem do gry w trybie walka. Nawet jeżeli kontekst tego nie wymagał.
Myślałem, że tak trzeba… że taki nasz styl. Dopiero po tej rozmowie z Mestre, analizie swojej gry na filmach jak i gry osób ze stopniem Graduado w wyżej oraz po wielu rodach w innych grupach coś powoli zaczeło we mnie kiełkować, że faktycznie chyba za szybko się podpalam.
Jeszcze nie znalazłem jakiegoś dobrego rozwiązania poza zwiększeniem ilości gier. Bardzo ubolewam, że nie mamy tu w Warszawie podobnej roda aberta jaką organizuje Preto w Dąbrowie Górniczej. Co prawda grupa UNICAR, którą wizytuję regularnie na ich rodas abertas od lat ciągnie swoje to jednak ich styl jest nieco inny od naszego a ja jednak zdecydowałem się iść ścieżką Camangula i tego faktu nie zamierzam zmieniać. Zobaczymy co przyniesie rok 2024.
To będzie mój 7 rok w Camangula, 13 rok od powrotu na sale, 22 rok od mojego batizado w Artes das Gerais.